poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Grubość (nie) radość ?

Pisałam w ostatnim poście jak postrzegam moją sylwetkę i napisałam, że postaram się napisać jak patrzę na grubsze osoby. Nie mam absolutnie nic do takich osób. W ogóle nie jestem osobą która przejmuje się wyglądem innych. Na wszystkich patrzę tak samo, na tych chudych, grubych, umięśnionych, czarnoskórych, azjatów, niskich, wysokich, łysych. Nie ważne, to nie ma dla mnie znaczenia. Jeśli mam się z kimś zadawać to wystarczy żebym miała o czym z tą osobą rozmawiać, żebym lubiła z nią spędzać czas. Wracając do tej figury, to bywa że zachwycam się krągłościami. Podoba mi się jak ktoś ma szerokie biodra, lub uda, ale sama nie podobam się sobie w takiej wersji. Jednak mam na komputerze sporą kolekcję zdjęć kobiet + size i  lubię je po prostu przeglądać, są miłe dla oka i zwykle mega seksowne! Wystarczy się dobrze ubrać, zadbać o siebie, zrobić makijaż i w każdym rozmiarze można wyglądać super. Moda jest nie tylko w rozmiarze S. Jedyne grubsze osoby na które mogę patrzeć dziwnie to te które totalnie nie potrafią się ubrać i noszą za małe ubrania. za krótkie bluzki + za małe spodnie = wylewający się brzuch na wszystkie strony świata. Lepiej się pogodzić z rozmiarówką i kupić większe spodnie, żeby wyglądać dobrze. Jednak prawda jest taka że większość z osób grubszych nie akceptuje siebie, a nie zawsze jest to ich winą. Są choroby, leki od których się tyje. Podziwiam bardzo te osoby bo one nic nie mogą z tym zrobić. Nawet jeśli są bardzo silne i się nie poddają, po prostu nie mogą. Doceniam ich wytrwałość, nie wiem czy sama dała bym radę w takiej sytuacji.
:) 
                            


                          PS. niedługo będzie post z moimi zdjęciami i z moim chłopakiem 
                               miłego dnia wszystkim :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz